W ostatnich dniach jeden obraz pociąga za sobą drugi i tak kolejny, a po nim następny....
Te wszelkie zaistniałe zdarzenia zachowują się tak, jakby znały już całą prawdę i tylko dla zasady nadwyrężają mój kręgosłup. Podwójne cyfry, wczorajszy uśmiech na dworcu centralnym, hmm...... i dalej się uśmiecham ;)
I jak tu nie lubić Warszawy :))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz